niedziela, 22 marca 2015

Montreux

Grüezi Kochani! :-)
Chyba czas najwyższy na kolejny wpis, w końcu minął jakiś miesiąc od ostatniego :P
Już nawet nie będę się wysilać z wymówkami. Załóżmy, że tak miało być od początku istnienia bloga - jeden wpis co miesiąc ;-)

W ostatnim poście pisałam o pierwszym dniu weekendowej wycieczki do Lausanne i okolic. Dziś będzie relacja z drugiego dnia, kiedy to wybraliśmy się do Montreux. Jak do tej pory, to miasteczko jest w czołówce moich ulubionych miejsc w Szwajcarii (wielu nie odwiedziłam, no ale cóż :))

Tak jak pisałam wcześniej, pogoda w sobotę nie zachwycała, ale za to niedziela była idealna na zwiedzanie. Dodatkowo, dzięki swojemu położeniu w otoczeniu gór, Montreux jest podobno cieplejsze niż okoliczne miejscowości. Nie wiem jak to działa, nie wiem na ile to jest prawda, tak słyszałam :-)



Cóż, aż tak ciepło nie było :) 

W Montreux główną (i zdaje się, że jedyną - zaraz po kasynie i muzeum Freddiego Mercury'ego) atrakcją jest promenada, którą przeszliśmy wzdłuż jeziora ładny kawałek drogi. W miejscu, z którego zaczęliśmy można było podziwiać taki widok:




Jak wiadomo, tam gdzie woda, tam i mewy, rybitwy, czy jak się tam one zwą. Kto widział "Gdzie jest Nemo" ten wie, że jedyne czego chcą to zawłaszczyć sobie wszystko co twoje :P


Te akurat przywłaszczyły sobie łódkę :)

You mad bro?

Ale były też takie, które nikomu nie wadziły i tylko sobie pływały i ładnie wyglądały :)


Były też koguty, a to prawie jak kury, więc Kasia była szczęśliwa :)


Może na zdjęciu tego bardzo nie widać, ale była ;)


Były też nasze bociany z cudzymi dziećmi, które swoja drogą wyglądają nieco niepokojąco (dzieci, nie bociany).


Były pszczoły w ulu.


Była też Queen B(ee) - w sensie królowa pszczół. Albo Beyonce. Jak kto woli. :)



Myślę, że podobieństwo jest uderzające :)

Był też lew na haju.



Jednym słowem, dożynki pełną parą :)


Ale wracając do pięknych widoczków:




Był też Freddie Mercury, który był moją główną motywacją, żeby tutaj przyjechać :)


Skąd w Montreux statua Freddiego? Otóż tutaj znajdowało się studio nagraniowe Mountain Studios, które w latach 1979 - 1993 było własnością zespołu Queen. Tutaj nagrali 6 albumów, tutaj Freddie spędził ostatnie lata swojego życia.


Obecnie w miejscu studia nagraniowego znajduje się kasyno i muzeum poświęcone Freddiemu i zespołowi Queen, do którego również zajrzałam (zwłaszcza, że było niem. kostenlos - za darmo! ;))

A w muzeum takie cuda:





"Spójrzmy prawdzie w oczy kochani, jesteśmy najbardziej niedorzecznym zespołem, jaki kiedykolwiek istniał."


Więcej o wystawie można poczytać np. tutaj: Klik! lub na stronie wystawy: Klik!

A wracając do Monterux, tutaj widok na promenadę:



Lody czy kwiaty? :)









Naszą wycieczkę zakończyliśmy w pobliżu średniowiecznego zamku Chillon (fr. Château de Chillon). Dlaczego w pobliżu? Wstęp nie jest darmowy, a w środku i tak nic nie ma :D 
Z zewnątrz na pewno prezentuje się zacniej :)


Tak naprawdę ostatnim punktem zwiedzania była wystawa Queen w kasynie, ale tak wkleiłam zdjęcia i w takiej kolejności opowiadam :P


To by było na tyle jeżeli chodzi o Lausanne i Montreux. Na pewno tutaj wrócę, kiedy będzie cieplej. 

Na koniec ciekawostki:
CIEKAWOSTKA #7: W studiu nagraniowym Mountain Studios oprócz zespołu Queen nagrywały gwiazdy takie jak: 
  • The Rolling Stones (Black and Blue, 1976)
  • David Bowie (6 albumów)
  • Iggy Pop (Blah Blah Blah, 1986)
  • Led Zeppelin (Coda, 1982)
CIEKAWOSTKA #8: W grudniu 1971 roku zespół Deep Purple przybył do Montreux, aby nagrać album Machine Head. Niestety, nie mogli tego zrobić w studiu nagraniowym znajdującym się w kasynie, ponieważ jeden z fanów Franka Zappy podpalił je racą wystrzeloną z pistoletu sygnałowego. 
Kasyno spłonęło, a widok dymu, który unosił się nad wodami jeziora Leman był inspiracją do powstania słynnej piosenki "Smoke on the Water".

Pozdro, tschüss, bis bald!
Kasiek :-)